Kończę już prawie ponad miesięczne zlecenie, które niepotrzebnie (prócz kasy) na siebie wziąłem. Nie raz czułem, że totalnie utknąłem i taplam się w szambie kiepskich rozwiązań, ale ostatecznie stres deadline’u zmotywował do zarwania jeszcze tych kilku ostatnich nocy przed rokiem akademickim. Mijający wrzesień był zupełną porażką, ale może lepiej będzie jeśli chociaż na blogu nie będę marudzić więc pozostanę przy problemie „tkwienia w czymś czego się nie chciało”. Wpadłem dziś na na komiks w stylu mangi Daniela H. Pinka, piszącego m.in. dla Wired oraz Roba Ten Pasa (rysunek). The Adventures of Johnny Bunko to komiks opowiadający o niejakim Johnnym, który dosłownie utknął w życiu wg. planu, w korporacji, w zupełnie beznadziejnych zadaniach bardzo dalekich od marzeń jakich się wyrzekł… aż tu nagle z pałeczek do chińszczyzny wychodzi dobra wróżka! Pożarłem jednym tchem robiąc sobie przerwę w nocnej pracy. Tytuł posta to pierwsza lekcja jaką otrzymuje Johnny, może i banalna ale, spróbuj powiedzieć że nieprawdziwa patrząc na prognozy pogody i rzeczywistość (zwłaszcza we wrześniu w Polsce).
A gdyby komuś było za wesoło lub chciał trochę pobudzić swoją lub czyjąś wrażliwość ekologiczną…
Nie mam pytań (ani odpowiedzi niestety).
cienkamila 